Dla Ewy

Piękne dni zaczęły się w Tiszacsege...

Co się stało

Co stało się z naszą nadzieją?

Miał być dom i ogień cicho płonący w kominku
Miało być dziecko śmiejące się w ogrodzie

mieliśmy pokazać sobie miejsca, które znamy
i odwiedzić te, o których marzymy

mogłem w Twych ramionach być Ci wieczorem i rankiem
mogłaś w mych ramionach być mi nocą i dniem


Dziś˜ składam naszą miłość
w ofierze odpowiedzialności
za tych, których oswoiliśmy


Kto nam zwróci ciepło naszych warg?
Skąd weźmiemy uścisk naszych dłoni?

Co zrobić ze łzą, co się ciśnie do oka
gdy słyszę jedną z naszych melodii?


Wierzę, że Dobry Bóg
przechowa tę miłość w swej pamięci
i da nam jeszcze jedną szansę
nim naszym łożem
będzie zimna skała


Niech więc źródło miłości w Twoich oczach
nigdy nie wyschnie
byś jeszcze kiedyś mogła w nich napoić kasztanki



Jeśli słyszysz mój głos
chwyć moją dłoń
i nie wypuść aż do wieczora.


11.01.2000