Piękne dni zaczęły się w Tiszacsege...
Z...
Czas nieprzystojnie nie pytał o zgodę
i chwilę goni, którą Bóg mnie darzy:
ciepło Twej dłoni i blask Twojej twarzy
i słowo hojnie siejące pogodę.
Nie tłum wspomnienia - bo ból to i radość,
niech staw wśród lasu zrównoważy burzę,
nim zbraknie czasu - wpleć we włosy różę,
by dźwięk imienia dał tęsknocie zadość.
Przeszłaś nieśmiało, ledwo mnie musnąwszy,
lecz wciąż drży struna, bym choć na kształt mitu:
wiatr bez pioruna, lub w pomroce świtu
znów ujrzał-ć całą, dłoń Twoją ująwszy.
20.08.1998